Takim ogromnym kloszardem jakim się ostatnimi czasy stałam. Nie mówię, że to złe- super, jeśli ktoś jest kloszardem i dobrze się tak czuję- na prawdę, super. Mnie też to nie przeszkadzało, wręcz podobało przez jakiś tam czas, ale przychodzi moment, kiedy ma się dość, gdy widzi się menela i utwierdza się w przekonaniu, że to Twoje odbicie lustrzane. Coś jest wtedy nie tak.
Może te zmiany są też spowodowane sytuacją życiową, która akurat w ostatniej klasie liceum zmienia się co chwila. Zobaczymy co z tego będzie, dosadniej ja zobaczę co z tego będzie. Myślę, że nowa odsłona-może nie, aż tak radykalna- ale jakakolwiek, będzie kreować się lepiej.
Bycie totalnym kloszardem chyba zostawię młodszym, bo w sumie nastaje taki etap w życiu, że wyglądanie jak menel jest cool.
Ostatnimi dniami żyję jedynie myślą o tym, że jadę na FashionPhilosophy Fashion Week Poland! Cieszę się niesamowicie :) Jednak pisząc o stylizacji muszę przeprosić, gdyż -nie mogę tego ukrywać- nie byłam w najlepszym stanie, robiąc te zdjęcia.
Buty z pokazu, stare dziurawe spodnie, dobrze znany sweter D&G, dżinsowa koszula. No i kilka dodatków. Dość kloszardowo, znowu.
PS tak wyszło, iż mam tu chustę mojej koleżanki z Pragi - chroniła mnie przed zimnem okrutnym!